Z Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego - trudne rozmowy o systemie kaucyjnym i ROP

Opublikowano: 29.08.2024
KWRiST_24-08-28.jpg
O wdrażaniu w Polsce rozszerzonej odpowiedzialności producenta, negatywnej ocenie projektu ws. systemu kaucyjnego, a także apelu ZMP o przywrócenie definicji ścieków sprzed 2017 r., by obejmowała wody roztopowe i opadowe debatowała KWRiST 28 sierpnia

ROP – ostre spięcie

Trwają intensywne prace nad wdrożeniem w Polsce systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), który zakłada, że to producenci są odpowiedzialni za zbieranie, przetwarzanie i recykling odpadów opakowaniowych swoich produktów.

Model ROP, nad którym pracuje specjalny zespół doradczy ds. systemowych zmian w gospodarce odpadami (przy ministrze klimatu i środowiska) zostanie zaprezentowany 18 września br. Model ten ma być podstawą do przygotowania oceny skutków regulacji, a potem ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi.

- Kwestia rozszerzonej odpowiedzialności producenta to jest duża zmiana, która już się dzieje (…) jest wdrażana etapami, czego przykładem są baterie czy sprzęt AGD – powiedziała Anita Sowińska, wiceminister klimatu i środowiska, która na wniosek strony samorządowej przedstawiła informację na temat stanu prac nad wdrożeniem ROP ma Komisji Wspólnej 28 sierpnia br.

Dodała, że ważnym elementem tej reformy jest tzw. rozporządzenie PPWR, dotyczące opakowań i odpadów opakowaniowych opracowywane w Parlamencie Europejskim. Jesienią ma zostać zatwierdzona jego ostateczna wersja. Zaznaczyła, że rząd nie czeka na publikację tego dokumentu, ale intensywnie pracuje nad przygotowaniem finansowania ROP w zakresie opakowań.

- To jest największa część gospodarki odpadami, która ma bardzo istotny wpływ na gospodarkę komunalną – powiedziała wiceminister i dodała, że potrzebna jest szersza dyskusja na ten temat, by wspólne zrealizować bardzo ambitne cele dotyczące selektywnej zbiórki odpadów i recyklingu. Zapowiedziała otwartość na zmiany w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.

To producenci, a nie mieszkańcy winni ponosić koszty

Samorządowcy od lat domagają się wprowadzenia ROP. Bez niego samorządy, a co za tym idzie – mieszkańcy, którzy dziś są jedynymi płatnikami systemu gospodarowania odpadami komunalnymi – nie osiągną zakładanych ambitnych poziomów selektywnej zbiórki odpadów, ani recyklingu, bo nie mają do tego narzędzi. Bez pieniędzy z ROP gminy nie dadzą rady utrzymać systemu.

Mówimy wprost – dziś jesteśmy w stanie maksymalnie osiągnąć 55% recyklingu. Dlatego potrzebne jest wprowadzenie ROP, która zakłada, że to producent ma zmniejszyć ilość produkowanych produktów i opakowań i wprowadzić takie, które będą mogły być recyklingowane – przekonywała Olga Goitowska, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w UM Gdańska. I dodała, że nie chodzi o rewolucję śmieciową, a szybkie zaimplementowanie ROP, do czego mamy potrzebne narzędzia. Gminny system gospodarowania odpadami w Polsce jest bardzo dobry i to on powinien być bazą.

Natomiast koszty związane z wprowadzeniem na rynek produktów i opakowań powinny być przeniesione z mieszkańców na producentów, którzy je wprowadzają na rynek. Nadzór nad systemem powinien sprawować podmiot publiczny, który byłby odpowiedzialny za redystrybucję środków finansowych. To gwarancja, że system będzie funkcjonował zgodnie z interesem społecznym, a nie komercyjnym.

- Niestety, w resorcie klimatu i środowiska brak jest wiary w podmiot publiczny. To wysoce niepokojące - alarmowała dyr. Goitowska.

W ministerstwie nie ma dyskusji na temat minimalizacji produkowanych opakowań czy projektowaniem ekoopakowań. Zamiast tego trwa dyskusja dotycząca karania mieszkańców czy weryfikacji jakości selektywnej zbiórki w altanach śmietnikowych. To ROP ma wypełnić lukę finansową i poprawić jakość odpadów – dopiero wówczas można wymagać od mieszkańców i gmin dobrej jakości selektywnej zbiórki odpadów.

W związku z tym Marek Wójcik, sekretarz strony samorządowej zaproponował, by na wrześniowej Komisji Wspólnej resort klimatu zaprezentował sprawozdanie z prac zespołu, w tym konkretne propozycje rozwiązań oraz terminów ich wprowadzenia. W posiedzeniu powinna wziąć udział minister klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska, by mogła usłyszeć postulaty samorządowe.

Negatywna ocena systemu kaucyjnego

Strona samorządowa Komisji Wspólnej negatywnie zaopiniowała projekt nowelizacji ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi oraz niektórych innych ustaw, która wprowadza system kaucyjny od 1 stycznia 2025 r. Jej zdaniem najpierw należy wprowadzić system rozszerzonej odpowiedzialności producenta, a dopiero potem - kaucyjny. Zaapelowała też o przesunięcie o rok wprowadzenie w życie regulacji, by przez ten czas dokonać analizy skutków, zwłaszcza dla samorządów, których rola jest w zapisach projektu marginalizowana. Wprowadzenie systemu kaucyjnego w obecnym kształcie będzie miało negatywny wpływ na finanse gmin (a co za tym idzie - mieszkańców), jednak w Ocenie skutków regulacji nie ma żadnych wyliczeń w tym zakresie.

- Nie jesteśmy przeciwnikami systemu kaucyjnego. Jesteśmy przeciwnikiem takiego systemu kaucyjnego, który spowoduje, że mieszkańcy będą płacić więcej za gospodarkę odpadami - powiedział Marek Wójcik.

Uwagi szczegółowe

Analizy wymaga proponowany system kaucyjny - w projekcie im gorzej zorganizowany system, tym wyższy zysk dla podmiotu go organizującego. Ponieważ dyrektywa unijna nie mówi wprost, na co powinny zostać przeznaczone środki z niezwróconej kaucji za opakowania, zdaniem samorządowców winna być przekazana podmiotowi organizującemu transport i zagospodarowaniem opakowań, czyli gminom. Projekt jednak zakłada, że pieniądze trafią do podmiotu zarządzającego systemem.

Zapisy w projekcie ustawy są zbyt lakoniczne, by móc uznać, że system kaucyjny pomoże gminom osiągnąć wymagane, wysokie progi recyklingu. Gminy, które będą składać sprawozdania z osiągnięcia poziomów recyklingu, nie mają żadnych narzędzi, żeby zweryfikować poprawność danych otrzymanych od organizatora systemu kaucyjnego ani nawet tego, czy zebrana kaucja faktycznie dotyczy danej gminy.

Ewentualne ubytki mają być pokrywane z SUP (czyli tzw. Dyrektywy plastikowej), czyli kosztów związanych z usuwaniem nielegalnych wysypisk. To jednak niewielkie kwoty, które nie pokryją ubytków, jako że butelki plastikowe stanowią zaledwie 2% zanieczyszczeń na tych wysypiskach.

Co więcej, za nieosiągnięcie wymaganych poziomów recyklingu, gminy będą karane (a przedsiębiorcy nie) - dla miast powyżej 500 tysięcy mieszkańców każdy punkt poniżej poziomu to nawet 700 tys. zł kary.

Wiceminister Sowińska przekonywała, że trzeba szybko wdrożyć ustawę ze względu na konieczność ochrony środowiska i doprowadzenie gospodarki Polski i całej Unii do obiegu zamkniętego. 

- Już w przyszłym roku przedsiębiorcy będą mieli bardzo duże zadanie - selektywnej zbiórki, która jest niemożliwa do osiągnięcia obecnym w systemie kolorowych pojemników. Poziom selektywnej zbiórki ma osiągnąć 77 proc. w 2025 r., a jeżeli przedsiębiorcy tego nie osiągną, to będą płacić kary - mówiła, jednak nie przekonała samorządowców.

ZMP postuluje zmianę definicji ścieków

Po sierpniowych nawalnych deszczach wiele miast, w tym stolica zostało zalanych wodą - tzw. gwałtowne powodzie miejskie stają się coraz częstsze i są przyczyną ogromnych strat materialnych. Po ostatnich opadach przedstawiciele rządu, w tym resortu klimatu i środowiska informowali, że będą ogromne środki z programów unijnych na budowę kanalizacji deszczowych w miastach.

Niestety, ze względu na zmianę w 2017 roku definicji ścieków w ustawie Prawo wodne, w myśl której wody opadowe lub roztopowe nie są ściekami - nie będzie można skorzystać z pieniędzy unijnych (jako że w programach mówi się wprost o ściekach). Dlatego Związek Miast Polskich postuluje pilną poprawę zapisów i przywrócenie definicji ścieków obowiązującej przed 2017 rokiem.

hh

Więcej w sierpniowym numerze "Samorządu Miejskiego"

Partnerzy